Warmia i Mazury to region, w którym występuje najwięcej zachorowań na choroby zakaźne roznoszone przez kleszcze. Najczęściej występującą jest borelioza. Nie ustrzegli się jej mieszkańcy Szczytna Stanisław Stefanowicz i Stefan Jankowski, którzy opowiadają nam o zmaganiach z tą podstępną chorobą.

Nie dają się podstępnej chorobie
Stanisław Stefanowicz nie zrezygnował z wypraw do lasu, jednak teraz jeszcze bardziej uważa na miejsca, w których mogą występować kleszcze

ZACZĘŁO SIĘ OD PODWÓJNEGO WIDZENIA

O tym, jak groźna i podstępna jest borelioza, na własnej skórze przekonał się Stanisław Stefanowicz, emerytowany wykładowca WSPol, zapalony działkowiec, grzybiarz i myśliwy. Z racji swoich pasji często przebywa w lesie, gdzie o spotkanie z kleszczem nietrudno. Nasz rozmówca przyznaje, że nieraz po powrocie z leśnych eskapad znajdował na sobie pajęczaka. Przez długi czas nic złego się jednak nie działo. Jak się okazało, do czasu. – To, że jestem chory na boreliozę, odkryłem przez przypadek – mówi. Jakieś dwa lata temu od czasu do czasu pojawiały się u niego kłopoty ze wzrokiem. – Przez minutę, dwie miałem podwójne widzenie – opowiada. Zaniepokojony, wykonał kompleksowe badania – okulistyczne, USG i rezonans głowy. Nic jednak nie wykazały. W końcu lekarz neurolog zapytał go, czy był kiedyś ukąszony przez kleszcza. Ten trop spowodował, że wykonał kolejne badania, tym razem już pod kątem boreliozy. Wynik okazał się pozytywny.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.