WIEŚ WARTA ODWIEDZENIA

Księży Lasek to wieś o ciekawej historii i jednocześnie miejsce warte odwiedzenia. W tej spokojnej miejscowości położonej niegdyś przy samej granicy niemiecko – rosyjskiej, a później niemiecko – polskiej, przy drodze do Myszyńca zachowało się sporo pamiątek historycznych.

Z dziejów Księżego Lasku
Księży Lasek w trakcie I wojny światowej. Gospoda B. Webera, sklep zdemolowany przez żołnierzy rosyjskich i stary kościół

Księży Lasek (Nowa Wieś) istniał już w 1775 r. Był wsią szkatułową, która pomimo słabych gleb, dzięki pobliskiej granicy rozwijała się szybko. Od XIX w. istniał tu posterunek celny. W połowie XIX w. jedną z karczm prowadził Żyd Marcus Reichmann. Księży Lasek był otoczony piaszczystymi wydmami i terenami podmokłymi, które dopiero po melioracji, która miała miejsce w latach trzydziestych XX w., zamieniły się w bardziej wartościowe łąki. W 1939 r. było tu 81 gospodarstw i około 500 mieszkańców. Funkcjonowała gospoda Wilhelma Fidorra oraz dwa sklepy.

Pierwsza szkoła powstała na przełomie XVIII/XIX w. W 1925 r. wzniesiono nowy budynek szkolny.

KOŚCIÓŁ POKOJU

Kwatera wojenna na cmentarzu ewangelickim. Stan z końca I wojny światowej

Warto zajrzeć do miejscowego kościoła, który na zewnątrz nie jest zbyt okazały, ale w środku skrywa prawdziwe skarby. Pierwszy kościół w Księżym Lasku zbudowano w 1815/1816 r. Był to tak zwany „Kościół Pokoju” ufundowany przez króla dla uczczenia zwycięskiego zakończenia wojen napoleońskich. Powodem założenia nowej parafii była chęć przeciwdziałania wpływom działającej w okolicy sekty „Świętych”. O sekcie tej wiemy niewiele, prawdopodobnie byli to ludzie, którzy na skutek religijnego zaniedbania tego obszaru próbowali się samoorganizować po to, by wspólnie się modlić i studiować Biblię. W 1855 r. w powizytacyjnym sprawozdaniu zapisano, że wśród parafian było około 2800 Polaków i 16 Niemców. W drugiej połowie XIX w. kościół był w fatalnym stanie. Tak przedstawia go ówczesna relacja: Ten ponury, zdewastowany budynek z desek chwieje się przy każdym porywie wiatru; nie bije się już tam w dzwony, bo kościół (bardziej stodoła niż kościół) może runąć od jakiegokolwiek poruszenia. Wyposażenia wnętrza, aczkolwiek świadczącego o pieczołowitości duchownego, który wraz z wierną gminą prowadzi tam rodzaj „kościelnej opieki nad biednymi”, przedstawia nieco przerobiony styl tego, co widzi się w domu każdego mazurskiego chłopa.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.