Zdecydowana większość mieszkańców naszego powiatu śledziła przebieg ostatniego eliminacyjnego występu biało-czerwonych na ekranach telewizorów. Znaleźli się jednak i tacy, którzy postanowili pokonać ponad 800 km i poczuć atmosferę oglądania meczu z trybun. W Bratysławie wybrańcom Leo Beenhakkera kibicowała grupka 8 działaczy

i piłkarzy Błękitnych Pasym.

Zdecydowana większość mieszkańców naszego powiatu śledziła przebieg ostatniego eliminacyjnego występu biało-czerwonych na ekranach telewizorów. Znaleźli się jednak i tacy, którzy postanowili pokonać ponad 800 km i poczuć atmosferę oglądania meczu z trybun. W Bratysławie wybrańcom Leo Beenhakkera kibicowała grupka 8 działaczy i piłkarzy Błękitnych Pasym.

Błękitni z biało-czerwonymi

-Wyjechaliśmy we wtorek w nocy, wróciliśmy w w czwartek rano – opowiada Jan Suchomski, który tym razem oglądał mecz nie jako klubowy sekretarz, ale kibic narodowej reprezentacji. Dojazd zajął około 11 godzin. Mniej więcej tyle samo czasu mieszkańcy miasteczka nad Kalwą poświęcili na powrót. Ekipa z Pasymia zmieściła się w dwóch samochodach osobowych. Przed spotkaniem pasymianie, w których gronie znaleźli się m.in. bracia Łukaszewscy, zwiedzali bratysławskie Stare Miasto. Potem przyszedł czas na mecz. Przed jego rozpoczęciem, o czym wiadomo, doszło do starć ze służbami porządkowymi.

- Słowacka policja polskich kibiców po prostu sprowokowała – uważa Jan Suchomski, który nie ma zastrzeżeń do zachowania naszych fanów. - Zamieszki zaczęły się grubo przed 20.00, potem zrobiło się spokojnie. Nie wiem, dlaczego policja w czasie meczu użyła gazu łzawiącego – dziwi się. - Wyglądało to trochę inaczej, niż w relacji telewizyjnej opisywał pan Szpakowski. Najbardziej bulwersujące było to, że policjanci bili kobiety i dzieci.

Sam mecz, choć ze smutnym dla Polaków finałem, był sporym przeżyciem dla kogoś, kto oglądał na stadionie tylko parę pojedynków naszej reprezentacji. - W poprzednich eliminacjach grupa z Pasymia była m.in. w Brukseli na spotkaniu Belgia-Polska – informuje nasz rozmówca. Warto dodać, że dopingowanie Polaków za granicą bywa tańsze niż we własnym kraju. Bilet na spotkanie w Bratysławie można było nabyć za 58 zł.

Jan Suchomski chwali zachowanie polskich fanów także w trudnych dla drużyny momentach. W ogólnopolskiej prasie i na forach internetowych nie brakowało w minionym tygodniu uszczypliwości zarówno pod adresem tak Artura Boruca, jak i całego zespołu.

- Po straconych bramkach nie było żadnych złośliwych komentarzy w kierunku Artura Boruca – zapewnia Jan Suchomski. - Po meczu piłkarze podbiegli do kibiców i podziękowali im za doping, a Błaszczykowski rzucił w trybuny swoją koszulkę.

Od lat zwyczajem na międzypaństwowych meczach z udziałem polskiej jedenastki jest wywieszanie flag z nazwą miejscowości, z której dana grupa kibiców przyjechała. Miłośnicy piłki nożnej zebrani przed telewizorami nie mieli jednak szansy oglądania transparentu z napisem „Pasym”. - Zgubiliśmy go po drodze, pod Bielskiem-Białą. Był umocowany przy samochodzie. Jakimś dziwnym trafem wyfrunął – ubolewa pasymski kibic.

(gp)