Zaczęło się niewinnie, a mogło zakończyć tragicznie. Uczeń Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Szczytnie,

18-letni Patryk Z. z Wielbarka podczas przerwy strzelił z pistoletu do swojego młodszego kolegi, powodując u niego ranę za uchem.

Chciał się pochwalić pistoletem

NACISNĄŁ SPUST

Takiego zdarzenia w szczycieńskich szkołach jeszcze nie było. W czwartek 10 listopada około południa podczas przerwy lekcyjnej 18-letni uczeń SOSW Patryk Z. postrzelił z pistoletu swojego młodszego o cztery lata kolegę. Do wypadku doszło w momencie, gdy chłopak za znajdującymi się w pobliżu szkoły garażami pokazywał broń innym uczniom. Nie będąc pewnym, czy jest naładowana, wycelował w 14-latka i nacisnął spust. Poszkodowany został ranny w głowę. Nie od razu jednak poskarżył się nauczycielom. - Podczas przerwy chłopiec płakał, nie mówiąc nic dorosłym. Dopiero inni uczniowie będący świadkami zdarzenia opowiedzieli o nim wychowawcom – relacjonuje Maria Jolanta Rudzka, dyrektor SOSW. Sprawca postrzelenia wystraszył się tego, co zrobił i nie wrócił już na lekcje. Pierwszej pomocy rannemu udzieliła wezwana na miejsce załoga karetki pogotowia, po czym przetransportowała go do szpitala w Szczytnie. Czternastolatek na skutek postrzału doznał rany za uchem. Dyrektor Rudzka zapewnia jednak, że uraz nie jest groźny.

NIE CHCIAŁ ZROBIĆ KRZYWDY

Patryka Z. policjanci zatrzymali nazajutrz po zdarzeniu. W trakcie przeszukania jego domu zabezpieczyli dwa pistolety. Podczas rozmowy ze śledczymi chłopak przyznał się do strzelania, tłumacząc, że nie chciał nikomu zrobić krzywdy. Kryminalni ustalają dokładne przyczyny i okoliczności wypadku. Dyrektor Rudzka zapewnia, że Patryk Z. nigdy wcześniej nie sprawiał kłopotów.

- Jego zachowanie nie miało nic wspólnego z zastraszaniem czy stosowaniem przemocy. Po prostu chciał się pochwalić przed kolegami pistoletem – mówi. Przyznaje, że gdyby nie wypadek podczas przerwy, nikt nawet by nie zauważył, że chłopak przyszedł do szkoły z bronią, tym bardziej, że sam poszkodowany początkowo nie powiedział dorosłym co się stało. O zdarzeniu powiadomiono organ prowadzący placówkę, czyli starostwo oraz kuratorium oświaty. Czy teraz nauczyciele będą zwracać baczniejszą uwagę na to, co uczniowie przynoszą do szkoły? - Nie mamy możliwości ich przeszukiwania. Na pewno jednak analizujemy sytuację po to, by więcej się nie powtórzyła – odpowiada dyrektor. Dodaje, że nie na wszystko nauczyciele mają wpływ. - Niektórych zachowań uczniów nie jesteśmy w stanie przewidzieć, zwłaszcza że często to rodzice dają na nie przyzwolenie.

(ew)

DYM W MIESZKANIU

Niewiele brakowało, by lokatorzy jednego z budynków na ul. 1 Maja w Szczytnie znaleźli się w poważnych opałach. W czwartek 10 listopada z lokalu na I piętrze zaczął się ulatniać dym. W tym czasie w mieszkaniu przebywało pięć osób. Na miejsce przyjechali strażacy, którzy stwierdzili, że przyczyną zadymienia jest tlący się materac i poduszka. Z mieszkania wyprowadzono ludzi, ugaszono palące się przedmioty i przewietrzono lokal.

PARAPETÓWKA Z TRAWKĄ

Hucznie świętował parapetówkę 20-letni student w mieszkaniu na ul. Warszawskiej w Szczytnie. W sobotę 12 listopada około godziny 2.00 oficer dyżurny policji otrzymał zgłoszenie, że młodzież urządziła tam głośną prywatkę. Wynajmujący lokal 20-latek na imprezę zaprosił 17 gości. Podczas zabawy nie zabrakło alkoholu, ale nie tylko. Bawiącym się procenty najwyraźniej nie wystarczyły, więc postanowili sięgnąć jeszcze po inne środki „umilające” biesiadę. W trakcie interwencji policjanci zauważyli na blacie kuchennym susz roślinny. Po sprawdzeniu okazało się, że to marihuana. Młodzież została przebadana na zawartość narkotyku w organizmie. U części biesiadników test wypadł pozytywnie. Nielegalną roślinę zabezpieczono. Następnego dnia śledczy przesłuchali uczestników imprezy. Teraz ustalają, kto przyniósł narkotyk i poczęstował nim innych. Za posiadanie nielegalnej substancji grozi kara do trzech lat pozbawienia wolności, natomiast za udzielenie go lub nakłanianie do użycia – do pięciu lat.