Minione zimy nie obfitowały w mroźne dni, wskutek czego młodzież szkolna prawie już zapomniała, jaką frajdę może sprawiać jazda na łyżwach. Dlatego, kiedy aura sprzyja, należałoby szybko to wykorzystać i wybudować jak najwięcej szkolnych lodowisk. Te istotnie powstają, ale w dość wolnym tempie.

Lodowisk jak na lekarstwo

- Jazda na łyżwach to wspaniała zabawa dla dzieci, hartuje organizm i przełamuje bariery psychiczne - mówi „Kurkowi” Emil Błoński, nauczyciel wf. w SOSW. Przy tej placówce oświatowej powstało pierwsze w mieście lodowisko, a udział w jego tworzeniu mieli także wychowankowie ośrodka. Teraz jest ono najtłumniej odwiedzaną taflą lodową, gdzie uczniowie próbują swoich sił w łyżwiarstwie. Sprawia im to wiele uciechy, jeden przez drugiego rwą się na lód. Aktualnie wylewane jest lodowisko przy Gimnazjum nr 1. Małgorzata Afansjew, wicedyrektor wspomina, że kilka lat temu i owszem, urządzano przyszkolne lodowisko, ale od kiedy działa „Orlik”, na jego sztuczną nawierzchnię zabroniono wylewać wodę. Szkoła znalazła jednak inne miejsce i obecnie powstaje nowe lodowisko pod wieżą ciśnień, choć jego tafla nie będzie tak duża jak te dawniejsze.

ZA HALĄ WAGNERA

Tradycyjnie, od pięciu lat, czyli od chwili powstania hali Wagnera, na jej tyłach Miejski Ośrodek Sportu urządza ogólnodostępne lodowisko. Tak było w grudniu ubiegłego roku, ale ze względu na pogodę czynne było tylko kilka dni. Większe nadzieje wiąże się z obecnie wylewana taflą i jak sądzi Arkadiusz Leska, kierownik hali, powinna ona wytrzymać znacznie dłużej. W hali znajduje się wypożyczalnia łyżew rozmaitych rozmiarów, za 1 godzinę użytkowania trzeba zapłacić 3 zł. I to byłoby wszystko, z czego mogłyby skorzystać tak dzieci, jak i młodzież, jeśli chodzi o jazdę na łyżwach.

PROBLEMY

Pozostałe szczycieńskie placówki oświatowe nie są specjalnie zainteresowane budową lodowisk. Taka postawa wynika głównie z tego powodu, że szkoły nie mają odpowiedniego zaplecza, ale i nie tylko. Jak tłumaczy „Kurkowi” Terasa Feszczyn, dyrektor Gimnazjum nr 2, ze względu na ukształtowanie terenu pojawiłby się problem podczas odwilży – woda podmyłaby fundamenty szkoły. Ponadto gdy powstanie już jakaś tafla, dana placówka oświatowa powinna zapewnić uczniom odpowiednią opiekę, niestety, na to z kolei brakuje pieniędzy.

NA TAFLĘ!

W obecnej dobie kolorowej, wielkoekranowej telewizji i gier komputerowych niezwykle trudno wyciągnąć młodych ludzi na powietrze. Wszystko trzeba podsunąć im pod nos, zatem lodowisko musi być gdzieś w pobliżu, najlepiej przy szkole do której uczęszczają. Wówczas przy odpowiedniej zachęcie nauczyciela wf. może zainteresują się taflą i spróbują swoich sił, przy okazji łapiąc łyżwiarskiego bakcyla.

Ogólnie jednak nauczyciele narzekają, że jest zbyt mało godzin wf-u, a programy nauczania nie obejmują godzin sportów zimowych w szkole średniej.

- Nauczyciel otrzymuje do dyspozycji kilka godzin na potrzeby i realizacje własne i wówczas może zorganizować takie zajęcia - mówi „Kurkowi” nauczyciel wf. z ZS nr 2 Artur Mazur.

JAK TO BYWAŁO NIEGDYŚ

Z uprawianiem zimowych sportów i to poza godzinami lekcyjnymi nie było żadnych problemów kilkanaście lat temu. Choć przed laty działało w zasadzie tylko jedno lodowisko przy obecnej bazie MOS-u, to grała tam muzyczka, a łyżwiarki i łyżwiarze popisywali się nim tylko jazdą figurową, ale i rozmaitymi kolorowymi strojami. Z kolei na zamarzniętych jeziorach rozgrywano zażarte mecze hokejowe i choć kije, na ogół własnego wyrobu, często się łamały, cóż tam, zaraz można było wyłamać w krzakach nowy i wrócić do gry. Sport to oczywiście przede wszystkim zdrowie, ale i nie tylko... Mieszkaniec Szczytna Adam Ambroziak mówi „Kurkowi”, że jako mały Adaś bardzo lubił jeździć na łyżwach, bo... podrywał wówczas koleżanki:

- Metodą upadku potrafiłem poderwać najładniejsze koleżanki z klasy, zawsze któraś pomagała mi wstać - chwali się dziś już dorosły Adam.

Dzieci, jak i młodzież spędzały dawniej na dworze całe dnie. Właśnie podczas mroźnej pogody, przez co hartowały swoje zdrowie i budowały kondycję. Teraz rodzice, często zbyt troskliwi, boją się wypuścić swoje dziecko na dłużej już przy zerowych temperaturach, no i zamiast sportowców rosną nam zmarźlaki.

M.J.Plitt