Tragiczny bilans majówki

Miniony długi weekend przyniósł tragiczne żniwo na drogach powiatu szczycieńskiego. W wypadkach zginęły dwie osoby. Do pierwszego z nich doszło w piątek 1 maja w Trelkówku. Około godziny 20.30 20-letnia Klaudia P., mieszkanka Linowa, kierując samochodem audi A4 na łuku drogi nie dostosowała prędkości do panujących warunków, wpadła w poślizg, a następnie lewą stroną pojazdu uderzyła w drzewo. Ciężko ranna dziewczyna została uwięziona w aucie. Dostęp pogotowiu do poszkodowanej wykonali strażacy za pomocą sprzętu hydraulicznego. Kierującą oraz towarzyszącą jej 19-letnią pasażerkę Paulinę K. przewieziono do szpitala. Tam, w następstwie odniesionych obrażeń, Klaudia P. zmarła. Okoliczności wypadku bada policja. Już teraz wiadomo jednak, że przyczyną tragedii najprawdopodobniej była nadmierna prędkość.

Drugie zakończone śmiercią kierowcy zdarzenie drogowe rozegrało się w sobotę 2 maja około 3.40 na odcinku drogi Warchały - Dzierzki. Kierujący volvo 27-letni Andrzej S. z Legionowa na łuku drogi stracił panowanie nad samochodem, w wyniku czego wpadł w poślizg, zjechał na przeciwległy pas ruchu i zderzył się czołowo z ciężarowym mercedesem. Nieprzytomnego 27-latka przewieziono do szpitala, gdzie wskutek odniesionych ran zmarł.

- Wstępne ustalenia wskazują, że prawdopodobną przyczyną tego wypadku była nadmierna prędkość i alkohol - informuje nadkom. Jacek Zieliński, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Szczytnie.

ŚMIERĆ W PŁOMIENIACH

Jedna ofiara śmiertelna to bilans pożaru w domku jednorodzinnym na ul. Asnyka w Szczytnie. W środę 29 kwietnia około godziny 2.20 straż otrzymała zgłoszenie o tym, że pali się tam mieszkanie.

- Osoba zgłaszająca znajdowała się pod wpływem alkoholu i nie potrafiła podać dokładnego adresu posesji - relacjonuje st. kpt. Jacek Matejko, oficer prasowy KP PSP w Szczytnie. Mimo to na miejsce zadysponowano jedną jednostkę straży. Strażacy po przejechaniu całej ulicy nie zobaczyli jednak żadnego pożaru. Dopiero po upływie kilku minut, od strony ogrodów, zauważyli, że ktoś z piętra domu macha telefonem komórkowym, wzywając pomocy. Okazało się, że był to zgłaszający pożar Daniel W. Ratownicy wydobyli go z budynku. Wtedy śpiący na parterze domu inny mężczyzna zaalarmował strażaków, że na górze pozostał jeszcze jego brat, Adam Sz. lat 30. Został on ewakuowany na zewnątrz, ale nie dawał już oznak życia. Mimo podjętych działań resuscytacyjnych, mężczyzna zmarł. W wieczór poprzedzający tragedię Adam Sz. wraz ze swoim kolegą Danielem W. spożywali alkohol. Według wstępnych podejrzeń, przyczyną pożaru mogło być zaprószenie ognia.

PŁONĄ LASY

Przedłużająca się susza powoduje, że strażacy i pracownicy nadleśnictw mają ręce pełne roboty. Niemal każdego dnia interweniują przy pożarach poszycia w lasach. Do największego w minionym tygodniu doszło w sobotę 2 maja około południa w Jesionowcu na terenie Nadleśnictwa Szczytno. Ogień objął 1 hektar poszycia i suchych gałęzi na zrębie po huraganie. Do gaszenia zadysponowano samolot „Dromader”, który dokonał dwóch zrzutów wody. Z pożarem walczyły cztery zastępy straży ze Szczytna, Wielbarka, Szyman i Lipowca. W akcji uczestniczyli też leśnicy oraz pracownicy zakładu usług leśnych.

PO PIJANEMU SPACEROWAŁA Z DZIECKIEM

W czwartek 30 kwietnia około godziny 20.00 policjanci otrzymali zgłoszenie, że na ulicy Solidarności w Szczytnie nietrzeźwa para spaceruje z małym dzieckiem. Na miejscu funkcjonariusze zauważyli 30-letnią Zofię L. oraz jej 28-letniego znajomego idących chwiejnym krokiem z wózkiem. Od obojga czuć było alkohol, mieli problemy z wysłowieniem się. Jak się później okazało, u kobiety stwierdzono 2 promile, natomiast u jej kompana - 2,5 promila mocnego trunku. Nietrzeźwa matka trafiła do policyjnej celi, a 8-miesięczną Martę przekazano pod opiekę rodzinie zastępczej. Sprawą zajmie się sąd rodzinny. Policjanci sprawdzą, czy Zofia L. nie naraziła swoim zachowaniem życia i zdrowia córki.

CZERWONY KUR W AKCJI

* We wtorek 28 kwietnia w Świętajnie na ul. Żymierskiego wybuchł pożar dachu drewnianego ganku. Ogień ugaszono, ale spaleniu uległy dwie stojące tam szafki. Żaden z mieszkańców nie ucierpiał, w chwili przybycia straży dwie osoby z palącego się domu znajdowały się na zewnątrz.

* W czwartek 30 kwietnia na ul. Pocztowej w Pasymiu ogień pojawił się w kotłowni piekarni. Spaliły się produkty spożywcze wykorzystywane do produkcji pieczywa oraz worki na mąkę.

* W niedzielę 3 maja około 2.30 straż otrzymała wezwanie do palącego się domku letniskowego w Spychowie. Drewniana konstrukcja uległa całkowitemu zniszczeniu. Prawdopodobną przyczyną było podpalenie. Tego samego dnia strażacy walczyli również z pożarem domku letniskowego w Warchałach. Ogniem objęty był taras i poddasze. Ogień strawił też część wyposażenia obiektu.