Przewodniczący Rady Gminy w Dźwierzutach a zarazem właściciel sklepu w Jeleniowie, Krzysztof Sawicki, może stracić koncesję na sprzedaż alkoholu. Decyzję o cofnięciu mu pozwoleń na handel procentowymi trunkami podjęły władze gminy na wniosek Gminnej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Według jej członków, w sklepie oraz w jego pobliżu dochodziło do gorszących sytuacji i jawnego łamania prawa.

Zagrożona koncesja szefa rady

PIERWSZY TAKI PRZYPADEK

Postępowanie w sprawie cofnięcia Krzysztofowi Sawickiemu pozwoleń na sprzedaż procentowych trunków w jego sklepie w Jeleniowie gmina wszczęła po tym, jak 25 maja tego roku wpłynął do niej wniosek Gminnej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Miesiąc wcześniej jej członkowie podczas kontroli w placówce handlowej należącej do przewodniczącego rady stwierdzili szereg naruszeń prawa, w tym sprzedaż alkoholu osobie nietrzeźwej, spożywanie wysokoprocentowych napojów w obrębie sklepu oraz brak w nim wydzielonego miejsca do sprzedaży mocnych trunków. Oprócz tego do władz gminy dotarło jeszcze pismo z Komendy Powiatowej Policji w Szczytnie. Powoływano się w nim na zeznania mieszkańców Jeleniowa, którzy informowali o przypadkach sprzedaży alkoholu „na zeszyt” oraz poza wyznaczonymi godzinami otwarcia sklepu. Zastrzeżenia kontrolerów budziło także to, że w jego pobliżu właściciel urządził altankę, w której klienci spożywają alkohol. Po przesłuchaniu świadków i zebraniu materiału dowodowego, w połowie września władze gminy cofnęły Krzysztofowi Sawickiemu zezwolenia na sprzedaż procentowych napojów w Jeleniowie. – To pierwszy taki przypadek od bardzo wielu lat – mówi wicewójt gminy Dźwierzuty Jarosław Śmieciuch.

TO SPRAWA POLITYCZNA

Sprawy nie chce komentować główny zainteresowany. – Nie mam sobie nic do zarzucenia. To sprawa polityczna – ucina krótko Krzysztof Sawicki, o którym nie od dziś wiadomo, że jest jednym z głównych oponentów wójta Tadeusza Frączka w dźwierzuckiej radzie. Jak się dowiedzieliśmy, Krzysztof Sawicki odwołał się od decyzji władz gminy do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Według naszych informacji, w swoim piśmie zarzucił przewodniczącemu GKRPA, Dariuszowi Lepczakowi, że ten miał w odebraniu mu koncesji interes, bo sam prowadzi sklep w pobliskich Orżynach. Cofnięcie zezwoleń Sawicki odbiera więc jako chęć wyeliminowania z lokalnego rynku konkurenta. Podważa też wiarygodność jednej z członkiń komisji, funkcjonariuszki policji. Według Sawickiego z jednej strony zbierała ona obciążający go materiał dowodowy, a z drugiej dokonywała jego oceny. Oskarża także GKRPA o sfałszowanie protokołu z kontroli w sklepie, twierdząc, że po jego podpisaniu ktoś umieścił w nim dodatkowe zapiski.

GORSZĄCE SCENY W SKLEPIE

Członkowie komisji zarzut o politycznych pobudkach swoich działań uważają za absurdalny. Według nich wszystko wyszło na jaw przypadkowo. - Akurat byliśmy w Jeleniowie w zupełnie innej sprawie. W pewnym momencie podeszło do nas kilka mieszkanek z prośbą, byśmy ratowali ich mężów i synów przed alkoholizmem – relacjonuje przewodniczący komisji Dariusz Lepczak. – Dwie osoby ze wsi skarżyły się nam, że alkohol w sklepie jest sprzedawany nietrzeźwym oraz po godzinach otwarcia, nawet nocami – dodaje członkini komisji a zarazem pracownik dźwierzuckiego GOPS-u Małgorzata Dębińska. Według niej kobiety żaliły się również na to, że procentowe trunki można kupić u Sawickiego „na krechę”. Później żony i matki muszą spłacać zaciągnięte w ten sposób długi. Jak mówi Małgorzata Dębińska, niepokojące sygnały o tym, co dzieje się w Jeleniowie, docierały do ośrodka pomocy społecznej już kilka lat temu. Mieszkanki pobierające tu świadczenia skarżyły się pracownikowi i prosiły, by coś zrobić z problemem.

Członkowie komisji, z którymi rozmawialiśmy wspominają, że podczas kwietniowej kontroli w sklepie przewodniczącego rady, dochodziło do bulwersujących sytuacji.

– Osoby pijące alkohol w zasadzie same się obsługiwały. Z tego, co zauważyłam, nawet nie płaciły, piły też pod sklepem – opowiada Małgorzata Dębińska, podkreślając, że nikt nie próbował się kryć czy stwarzać jakichkolwiek pozorów przestrzegania prawa podczas wizyty komisji.

– W naszej obecności na środku sklepu został postawiony kosz, do którego panowie wstawiali puste butelki po piwie. To przerosło wszelkie oczekiwania – dodaje Leszek Kalinowski. Członkowie komisji przyznają, że z naruszeniami prawa mają do czynienia również w innych sklepach na terenie gminy.

– Jeździmy na kontrole od trzech lat i tego typu sytuacje się zdarzają. Nigdzie jednak rozmiar tych czynów nie był taki wielki – twierdzi Dariusz Lepczak. Zazwyczaj właściciele sklepów, w których stwierdzono uchybienia, starają się je szybko usunąć. W przypadku Krzysztofa Sawickiego tak się nie stało, o czym świadczy choćby to, że choć od wizyty członków komisji upłynęło już wiele miesięcy, to nadal nie wydzielił on stoiska z alkoholem. Przy okazji przewodniczący Lepczak zdecydowanie zaprzecza, by kierowała nim chęć pogrążenia konkurenta.

– Jaka może być konkurencja pomiędzy sklepami oddalonymi od siebie o 10 kilometrów? To totalny absurd – uważa przewodniczący GKRPA. Zdaniem członków komisji nie ma też mowy o fałszowaniu protokołu z kontroli.

– Po pierwsze nie ma takiej możliwości, a po drugie nikt nawet by się na to nie odważył, mając świadomość, że chodzi o pana Sawickiego – mówi Aneta Dudzińska – Więcek.

WYCOFANE ZEZNANIA

W zgodnej opinii członków komisji, w Jeleniowie picie alkoholu jest poważnym problemem. Mieszkańcy tej niewielkiej, zagubionej w lasach wsi, zbyt często szukają zapomnienia w wysokoprocentowych trunkach.

– Jeśli młodzi ludzie stamtąd nie wyjadą, to przepadną. Tam piją i rodzice, i dzieci – twierdzi Małgorzata Dębińska.

O nieprawidłowościach, do których dochodzi w miejscowym sklepie próbowaliśmy porozmawiać z mieszkańcami. Jak się jednak okazało, kobiety, które początkowo skarżyły się na łamanie prawa przy sprzedaży alkoholu, szybko wycofały swoje zeznania składane przed komisją. Osoby dobrze znające miejscowe realia twierdzą, że na zmianę ich stanowiska wpłynął Krzysztof Sawicki.

– Od chłopaka, którego matka się skarżyła usłyszałam, że teraz się ona boi – mówi Małgorzata Dębińska. Dotarliśmy do jednej z mieszkanek zgłaszającej członkom komisji nieprawidłowości w sklepie. – Nie chcę się na ten temat wypowiadać, jestem bliską sąsiadką pana Sawickiego – usłyszeliśmy od niej. Potwierdziła jedynie, że zwracała się do komisji z prośbą o pomoc w sprawie nadużywającego alkoholu syna. Nazajutrz po naszej rozmowie zadzwoniła do redakcji, żądając kategorycznie, by w tekście nie umieszczać jej imienia i nazwiska.

Ewa Kułakowska, o/ fot. A. Olszewski