Zalane łąki, na które nie można dojechać, są już od dłuższego czasu zmorą rolników ze Spalin Wielkich. Za ten stan rzeczy obwiniają szczycieński Związek Spółek Wodnych. Ich zdaniem, choć pobiera on składki na oczyszczanie rowów melioracyjnych, to nie wywiązuje się ze swoich obowiązków. Po naszej interwencji nadzorujący spółki starosta zapowiedział, że wkrótce wyśle do Spalin kontrolę, by wyjaśnić sytuację.

Zapuszczone rowy

ZALANE ŁĄKI

Rolnicy ze Spalin Wielkich stracili już cierpliwość. Jak mówią, od dwóch lat szczycieński Związek Spółek Wodnych nie dba w wystarczający sposób o rowy melioracyjne biegnące przez ich grunty. Skutki są dla miejscowych gospodarzy opłakane.

- Główny rów w ogóle nie odbiera już wody. Rolnikom zalewa łąki, przez co nie można się na nie dostać – żali się radny ze Spalin Krzysztof Bałdyga. Gospodarze muszą więc czekać, aż woda opadnie, ale to czasem trwa bardzo długo. Zdarza się, że na zalanych terenach gnije trawa. Winą za ten stan rzeczy miejscowi obarczają szczycieński Związek Spółek Wodnych.

- My musimy mu płacić składki, ale jego pracownicy nic nie robią. Jak nie zapłacimy, przysyłają nam upomnienia – nie kryje oburzenia jeden z rolników, Tadeusz Żarnoch. Składka, jaką odprowadzają do spółek to 40 złotych za hektar. Przykładowo, pan Tadeusz płaci rocznie 600 złotych. Inni wykładają kwoty od 180 do 800 złotych. Zdaniem rolników w zamian rowy powinny być należycie utrzymane – oczyszczane i odmulane dwa razy do roku. Tymczasem rzeczywistość wygląda inaczej. Główny rów będący odnogą rzeki Szkwy porastają krzaki i trzcina. Przez to także mniejsze dopływy nie odbierają wody.

- Zawsze, kiedy dzwonimy do spółek pada zapewnienie, że wszystko zostanie doprowadzone do porządku, ale na obietnicach się kończy – mówią rolnicy. Przypominają, że kiedy do 2000 roku obowiązek utrzymania w odpowiednim stanie rowów należał do nich, w razie niewywiązywania się z niego, byli upominani i karani.

TRZEBA CZEKAĆ

Wiesław Orzoł, kierownik Związku Spółek Wodnych w Szczytnie nie zgadza się z zarzutami rolników. Jak mówi, główny rów, wbrew temu, co mówią, był w tym roku odmulany na długości blisko 800 metrów.

- W najbliższych dniach prace te będą kontynuowane – zapowiada. Dodaje, że w gminnej spółce Rozogi jest aż 19 wsi i nie ma możliwości, by konieczne prace wykonać wszędzie jednocześnie.

- Jak na jednej wsi się coś dzieje, to druga czeka – tłumaczy Wiesław Orzoł. Na dodatek ten rok był wyjątkowy jeśli chodzi o opady. Rzeki wylewały, przez co do lipca praktycznie nie można było wykonywać poważniejszych prac. Suma tegorocznej składki dla Spalin wynosi 10,5 tys. złotych, z czego do tej pory wpłynęło niespełna 8 tysięcy. Do końca października, jak informuje kierownik, oczyszczono nieco ponad 4 km rowów, przy czym na terenach należących do tej wsi jest ich aż 25 kilometrów. Zdaniem Wiesława Orzoła są one w opłakanym stanie. Wszystko przez to, że wcześniej obowiązek należytego ich utrzymania spoczywał na rolnikach.

- Rowy są zdewastowane. Przez 20 lat nic nie było przy nich robione – mówi. Składki są niewystarczające, dlatego spółki wodne muszą jeszcze dokładać środki z dotacji.

Krzysztof Bałdyga z oburzeniem przyjmuje sugestie, że obecny stan rowów to wynik wcześniejszych zaniedbań rolników.

- Spółki mają to w swoich obowiązkach już tyle lat, że te rowy powinny błyszczeć. Najłatwiej zwalić winę na nas – mówi. Jego zdaniem wykonane do tej pory prace na głównym cieku wodnym były niewystarczające i miały minimalny zakres. Dziwi się też, że z oczyszczaniem czeka się aż do jesieni.

- Rozumiem, że oprócz nas są jeszcze inne wsie, ale to karygodne, żeby ludzie nie mogli wjechać na swoje łąki – uważa radny.

STAROSTA ZAPOWIADA KONTROLĘ

Nadzór nad spółkami wodnymi sprawuje starostwo powiatowe. Uwagi rolników ze Spalin przekazaliśmy w ubiegłym tygodniu staroście Jarosławowi Matłachowi, który zapowiedział, że wyśle w najbliższym czasie do wsi kontrolę mającą wyjaśnić sytuację.

(ew), (o)/fot. A. Olszewski